Świadectwa energetyczne dla nieruchomości są w Polsce obowiązkowe już od ponad dwóch lat. Warto się zastanowić, jak zasada certyfikacji budynków wpłynęła na rynek nieruchomości.
Wprowadzenie w naszym kraju certyfikatów, czy też świadectw energetycznych było spowodowane wymogiem dostosowania norm do standardów europejskich. Sama idea wynika z przepisów unijnej dyrektywy 2002/91/WE z dnia 16 grudnia 2002 r. i wpisuje się w europejskie plany redukcji emisji gazów cieplarnianych. W Polsce świadectwa są obowiązkowe już od 1 stycznia 2009 r. dla budynków podlegających sprzedaży, bądź najmowi oraz dla obiektów oddawanych do użytkowania.
Głównym zadaniem tego dokumentu, którego ważność została określona na 10 lat jest określenie charakterystyki energetycznej budynku, bądź też lokalu. W tym celu wykorzystywany jest tzw. wskaźnik EP. Określa on ilość kWh energii pierwotnej koniecznej do zaspokojenia w ciągu jednego roku potrzeb związanych z użytkowaniem danej nieruchomości przypadających na 1 mkw. jej powierzchni. Może być to bardzo przydatna informacja zwłaszcza w naszym klimacie, gdzie koszty ogrzewania są dość wysokie. Warto dodać, że unijne przepisy zakładają znaczną redukcję CO2 w nadchodzących latach. Ponadto, od 2020 r. wszystkie nowe budynki na terenie całej wspólnoty będą musiały spełniać zasadę Nearly Zero Energy. Oznacza to, że będą musiały konsumować „minimalny poziom energii”, który zostanie określony przez Komisję Europejską. System certyfikacji pozwala zawczasu przygotować się na czekające nas zmiany.
Warto przypomnieć, że przed wprowadzeniem tego obowiązku w naszym kraju dużo mówiło się o możliwych wysokich cenach takich dokumentów. Miały one, jako dodatkowy koszt wpłynąć na zmniejszenie liczby transakcji, a przez to ograniczać rozwój rynku nieruchomości. Podawane prawdopodobne stawki za takie zaświadczenia często przekraczały nawet 2 tys. zł od jednego lokalu mieszkalnego. Obecnie już wiemy, że były to nieuzasadnione obawy – ceny są dużo niższe. Choć różnią się one w zależności od miejscowości i poszczególnych firm, to jednak przeglądając oferty można przyjąć, że dolna granica cenowa dla lokali mieszkalnych przeciętnie waha się od 150 do 250 zł. W wypadku domów jednorodzinnych trzeba liczyć się z około 100 – 150 zł większym wydatkiem. Niższe od spodziewanych ceny są w dużej mierze rezultatem sporej grupy osób uprawnionych do ich wystawiania. Oprócz tych, którzy automatycznie nabyli taką możliwość z racji swojego wykształcenia, posiadanych uprawnień lub odbycia studiów podyplomowych, każdy może przejść szkolenie i po zaliczeniu egzaminu przystąpić do wystawiania certyfikatów. Dokładną listę uprawnionych osób oraz wymogi, jakie należy spełnić zawiera Art. 5 ustawy Prawo budowlane.
Podsumowując, należy zaznaczyć, że zaletą certyfikowania budynków jest nie tylko zwiększenie świadomości energetycznej wśród Polaków i ochrona środowiska. Istotne jest również zwrócenie uwagi na wysokie koszty, jakie mogą wiązać się z utrzymaniem nieruchomości nieefektywnej energetycznie.
Zaloguj się Logowanie