Czy centra handlowe zagrażają tradycyjnym deptakom?

W ciągu ostatnich 20 lat handel w Polsce przeszedł długą drogę, począwszy od małych sklepów osiedlowych, do dużych marketów wielkopowierzchniowych oraz galerii handlowych. Taki trend jest oczywiście najbardziej widoczny w największych polskich miastach: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu.

W ostatnim czasie jednak również w mniejszych miejscowościach można zauważyć wyraźny wzrost popularności większych obiektów handlowych. Czy w takiej sytuacji pozycja tradycyjnych ulic handlowych może być zagrożona?

Opisana tendencja przywędrowała do nas z Europy Zachodniej. Wzrost popularności handlu wielkopowierzchniowego, kosztem sklepów zlokalizowanych w centrum miasta wynika z kilku przyczyn. Przede wszystkim jest to związane z coraz szybszym tempem życia. W takiej sytuacji o wiele prostsze i szybsze jest zrobienie zakupów w jednym miejscu, niż „bieganie” po sklepach położonych w różnych rejonach miasta. Ponadto trzeba pamiętać, że zakupom w centrach handlowych często towarzyszy rozrywka. Bardzo popularne, zwłaszcza wśród młodych ludzi, są wspólne wyjścia na zakupy, które często łączone są z odwiedzeniem kina czy restauracji. Poza tym na opisane zmiany wpływ ma również swego rodzaju moda, która nakazuje od czasu do czasu wyjść do galerii, gdzie często w trakcie zakupów można spotkać znajomych. Zwłaszcza w mniejszych ośrodkach centrum handlowe bywa często miejscem, wokół którego toczy się życie całej miejscowości.

Czy taki proces wpłynie na przenoszenie się sklepów z lokali handlowych usytuowanych przy popularnych miejskich ulicach, do ich odpowiedników w galeriach handlowych? Negatywnym przykładem może być tutaj ulica Piotrkowska w Łodzi, która ostatnio przygasła na skutek konkurencji ze strony dużych centrów handlowych. Mimo tego wydaje się, że koegzystencja deptaków oraz galerii jest jak najbardziej możliwa, a obecnie trwający proces należy raczej uznać za różnicowanie oferty, która jest kierowana do różnych grup odbiorców. Najpopularniejsze ulice w dużych miastach, gdzie wysokość czynszu może nieraz przyprawiać o zawrót głowy stanowią miejsce odpowiednie dla marek z wyższej półki oraz restauracji, kawiarni czy mniejszych, ekstrawaganckich hoteli. Z kolei w przypadku centrów handlowych oferta kierowana jest głównie do klienta masowego, który raz na jakiś czas chce zrobić większe zakupy w jednym miejscu. Trochę inaczej sytuacja wygląda w mniejszych miejscowościach, gdzie często tylko w regionalnym centrum handlowym można spotkać popularne sieciowe marki. W takiej sytuacji przyuliczny handel może przegrywać rywalizację z wielkopowierzchniową konkurencją.

Podsumowując można, więc stwierdzić, że pozycja takich ulic, jak Nowy Świat i Chmielna w Warszawie, Floriańska w Krakowie, Świdnicka we Wrocławiu, czy Półwiejska w Poznaniu nie wydaje się być zagrożona. Warto dodać, że wymienione ulice od lat stanowią czołówkę najdroższych deptaków w naszym kraju, gdzie roczne czynsze za mkw. powierzchni, nawet w obecnych niepewnych gospodarczo czasach przekraczają w niektórych przypadkach poziom 4 tys. zł.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj